wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział trzeci

Nie chciałam się obudzić - musiałam najpierw zmierzyć się z bazyliszkiem. Widziałam jego kły – lśniły tuż nade mną, kiedy olbrzymia paszcza zaczęła się zaciskać nad moją głową. Próbowałam jeszcze chwycić miecz, ale był za daleko. Skuliłam się na środku komnaty i czekałam na najgorsze. Wtedy Harry odepchnął mnie i rzucił się w stronę potwora. Zobaczyłam jak bestia rozrywa jego ramię, ciepłe strużki krwi spłynęły po moim policzku. „Nie” pomyślałam. Chwyciłam w dłonie miecz i rzuciłam go do góry. Wąż wypuścił Harrego i upadł na podłogę. Brakowało mu lewego oka, ale nadal był żywy, a teraz w dodatku wściekły.
- Uciekaj – krzyknął do mnie, ale ja musiałam go dobić.

- Marlena wstawaj wreszcie, bo się spóźnisz – głos mamy spadł na mnie niczym pocisk. Leżałam w swoim łóżku ciężką dysząc. Cała byłam mokra i wszystko mnie bolało. Wskoczyłam pod prysznic i dziesięć minut później stałam gotowa do wyjścia. Moja siostra potrzebowała jeszcze chwili, ja jednak jej nie słuchałam. Chwyciłam tost z serem i wyszłam na chłodne powietrze. Rześki wiatr odrazu obudził mnie z tego pięknego snu. Na policzku nadal czułam ciepłą, lepką krew, moje nogi bolały, tak jakbym przebiegła cała Komnatę Tajemnic.
Prawda czy nieprawda?

- Nie – przypomniałam sobie i westchnęłam.
Nauczyłam się kontrolować swoje sny trzy lata temu.  Na początku było to ciężkie zajęcie i oznaczało wiele nieprzespanych nocy. Teraz potrafiłam już całkowicie zatapiać się w światach, o jakich inni tylko marzą. Mogłam być gdziekolwiek chciałam i z kimkolwiek chciałam. Problem polegał na tym, że traciłam pewność, które rzeczy działy się w moim życiu naprawdę, a które nie. Sny były tak realne, tak rzeczywiste, iż potrafiłam dosłownie odczuwać ich skutki na swoim ciele. A skoro moje ciało i mój mózg to przeżywały,  dlaczego miało to być nieprawdziwe? 
Strzepnęłam z siebie tą myśl niczym piórko zaplątane gdzieś we włosach. Nigdy nikomu nie mówiłam o tym, jakie szaleństwo powoli mnie ogarnia. Najchętniej w ogóle bym się nie budziła.
Kontrolowanie snów było moim błogosławieństwem i przekleństwem.
Kiedy zajęłam swoje miejsce w ławce „kujonów” znowu poczułam się samotna. W tamtym świecie nigdy nie dopadały mnie podobne uczucia.
Ktoś rzucił we mnie papierkiem, ale nie zareagowałam. Siedziałam tak z rękoma opartymi o ławkę,  aż pojawiła się nasza wychowawczyni – stara ropucha.
- Siadać, ale już – wrzasnęła pani Migdala.
- Przecież jeszcze nie było dzwonka – zaprotestował wysoki chłopak o brązowych włosach. Miał chyba na imię Jan.
- Powiedziałam siadać – powtórzyła cierpliwie – i słuchać.
Po sali przebiegł szept niezadowolenia, bo oto właśnie okradziono nas z całych dwóch minut przerwy.
- Jak wiecie jest was w klasie dwudziestu ośmiu..
- Dwudziestu siedmiu – poprawiła ją Kinga, a ja westchnęłam. To samo uczyniła nasza wychowawczyni, jednak po chwili kontynuowała:
- Jedna osoba miała do tej pory nauczanie indywidualne. Zważając na jego lepszy stan zdrowia, rodzice postanowili, że rozpocznie zajęcia z nami. Za chwilę do nas dołączy, a ja was bardzo proszę o zachowanie powagi, kiedy się pojawi – nie chcę słyszeć śmiechów ani przezwisk. Macie go tolerować, pomagać i traktować jak najbardziej normalnie. Zrozumiano?
- Ta jest, prze pani – odrzekł chyba Jan, a reszta zachichotała. Wszyscy jednak zamilkli, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Pani Migdala wyszła na korytarz i wymieniła kilka uprzejmości z kimś, kogo nie mogliśmy widzieć. Potem w sali pojawił się on. Był bledszy niż kreda, chudszy niż patyczak i nadzwyczaj wysoki. Miał ogoloną głowę i niesamowicie jasne brwi oraz oczy, które były do tego stopnia szare, że wpadały niemal w biel.
Nikt się nie odezwał kiedy chłopak powoli przemierzał klasę. Uśmiechnął się lekko, ale szybko opuścił głowę. Po chwili pani Migdala weszła do środka i położyła rękę na jego ramieniu. Była niższa o kilka centymetrów, więc wyglądali dość komicznie. Szepnęła mu cos do ucha i oboje spojrzeli na mnie. Potem chłopak ruszył w moją stronę, a ja wydałam z siebie niekontrolowany pisk. Myślałam, że cała klasa wybuchnie śmiechem, wszyscy jednak mieli spuszczone głowy, zupełnie jakby chłopak mógł ich zabić wzrokiem. Przerażające oczy wlepione były we mnie i czułam się tak, jakby właśnie odkrywały moje najgłębsze myśli, jakby poznawał wszystkie tajemnice.
Kiedy usiadł koło mnie, poczułam zimny dreszcz, przebiegający przez moje ciało. Był tak chłodny, że dosłownie czułam jego lodowate serce.

Prawdziwe czy nieprawdziwe?

7 komentarzy:

  1. Każde jedno słowo tego rozdziału czytałam z szeroko otwartymi oczami. Chyba po raz pierwszy w życiu czytałam coś o tematyce nie-FanFiction w dodatku z polskimi imionami (używając angielskich przyzwyczajasz się do nich i nawet sobie nie wyobrażasz, jak trudno się przestawić ;d), co spodobałoby mi się od pierwszego rozdziału *-*
    Szkoda mi Marleny. Osobiście zawsze trzymam się z grupą, jestem towarzyską osobą i nie wyobrażam sobie, że mogłabym siedzieć sama jak palec. To wręcz przerażające i mega przytłaczające ;_;
    Strasznie podoba mi się twój język. Wydaje się, jakbyś nad każdym zdaniem zastanawiała się czy pasuje do całości i czy całość pasuje do tego zdania (czy to co właśnie napisałam ma jakikolwiek sens?). Po prostu nie wiem co napisać, więc użyję tutaj mojego ulubionego słowa - ZAJEBISTE *_*

    A tak na marginesie - after all this time?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha wszystko ma jak największy sens, cieszę się, że ci sie podobało :)

      Usuń
  2. Opowiadanie jest świetne w niektórych momentach utożsamiałam się z Marleną xD
    Chyba przez alergie,ciągły brak chusteczek i zamiłowanie do książek :P
    Nie czytam opowiadań o zwykłych mugolach,ale Twoje opowiadanie się wyróżnia, więc z miłą chęcią przeczytam kolejny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lepiej zawszetrzymaj paczkę chusteczek w torebce.. tak na wszelki wypadek :D

      Usuń
    2. Ja mam torbe a nie torebke i weź tam coś znajdź xD
      Czarna dziura :P

      Usuń
  3. Genialne, naprawdę genialne! :D
    Kontrolowane sny (o Harry'm!), chłopak o tajemniczym wyglądzie... Super! :)
    Jestem coraz bardziej ciekawa dalszej części opowiadania!
    Mam tyle pytań... No bo jaki okaże się ten "nowy"? Czy Marlena znajdzie sobie jakiegoś przyjaciela lub przyjaciółkę? Podejrzewam, że coś ją połączy z tym chłopakiem, ale oczywiście pewna nie jestem, więc mam zamiar po prostu czekać na dalsze rozdziały :)
    Możesz być pewna, że zostanę tu na dłużej, przeczytam i skomentuję każdy rozdział! :) A jak tylko będę miała dostęp do laptopa, to zaobserwuję ;)
    Pozdrawiam i życzę morza weny! :*
    PS.: Jeśli będziesz miała czas oraz chęci, to zapraszam na mojego bloga z opowiadaniem, a nóż Ci się choć trochę spodoba :)
    »---> http://arrowtales.blogspot.com/ <---«

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już niedługo.. oczywiście wpadnę <3 dziękuje za komentarze !!

      Usuń