Wszechświat to wszystko to, co jest fizyczne, czyli
przestrzeń i czas, wszelkie formy materii oraz energii, prawa fizyki wraz ze
stałymi fizycznymi. Jego nieskończoność i piękno od zawsze mnie fascynowały,
toteż nic dziwnego, że moją absolutną idolką jest Walentina Tiereszkowa, która
była pierwszą kobietą w kosmosie. Miała zostać tkaczką, a mimo to, nie mając
żadnego doświadczenia i wiedzy wysłała list, który odmienił jej życie i dzięki
temu spędziła prawie trzy cudowne doby, okrążając Ziemię czterdzieści osiem
razy. Wierzę, że i mnie się uda, chociaż jak patrzę na moje zadanie domowe z
fizyki, opuszczają mnie resztki nadziei.
Wszyscy już śpią, a ja próbuję dokończyć obliczenia, które
nagle nie mają żadnego sensu, przekreśliłam wszystko i zerknęłam na księżyc.
Bezchmurne niebo odsłaniało kilka gwiazd, co zdarzało się bardzo rzadko w
środku miasta. Nie musiałam się długo namyślać, chwyciłam kurtkę, założyłam
buty i już po chwili byłam na dworze.
Uciekałam nocami zawsze, kiedy mogłam popatrzeć na gwiazdy.
Podobno w niektórych miejscach można zobaczyć drogę mleczną, ale mi nigdy nie
było dane dostąpić tego zaszczytu.
Powietrze było mroźne i szczypało mnie w policzki,
przyspieszyłam więc kroku, kierując się na swoją polanę. Było to niewielkie
wzniesienie tuż przy parku, gdzie od czasu do czasu siadałam na barierce,
wybudowanej tam zapewne w jakimś celu, który został zgubiony po drodze.
Wypatrywałam na niebie kawałków konstelacji, kiedy mój
wzrok przykuły dwie postacie zmierzające w moim kierunku. Automatycznie kucnęłam
i przeszłam na czworakach to pobliskiego krzewu. Obserwowałam jak chłopcy
wchodzą do góry i śmieją się z jakiegoś żartu. Jeden z nich trzymał w ręce
niewielkich rozmiarów pudełko. Oparli się o barierkę, dyskutując zawzięcie, a
ja nie wiedziałam co zrobić. Po chwili księżyc rzucił wąskie światło na polanę
i dostrzegłam, że jeden z nich ma czarne jak węgiel włosy i ciemną karnację, a
drugi jest biały jak kreda z łysą głową.
Jęknęłam. Jak to możliwe, że Regulus tu przyszedł akurat w
tym samym momencie co ja?
Nie miałam jednak czasu, aby się nad tym zastanowić, bo za
nimi wyrosła olbrzymia, czarna postać. Kiedy ją dostrzegli, nieznani mi chłopak
odepchnął Regulusa i dobył miesza, który tkwił u jego boku.
- Odsuń się – krzyczał.
- Nie pokonasz tego demona sam! – odpowiedział Regulus i
podczas gdy ja stałam jak zahipnotyzowane, rozpoczęła się walka. Stwór był
silny i przebiegły, atakował zajadle, kiedy nagle zatrzymał się i spojrzał
prosto na mnie. Krzyknęłam i rzuciłam się do ucieczki, ale poczułam jak jego ciężar
przygniata mnie do zimnej ziemi, nie mogłam się ruszyć, w dodatku traciłam
przytomność.
Później pamiętam tylko kilka przebłysków: lodowate ręce
ściskające mój nadgarstek, czerwono-szare oczy pełne zmartwienia, ciepłe
ramiona podnoszące mnie do góry.
Prawdziwe, czy nieprawdziwe.
Obudziłam się z krzykiem, który obudził Agnieszkę.
Nieprawdziwe.
- Zwariowałaś – odpowiedziała, wracając do snu, a ja
pobiegłam do łazienki. Czułam się wyczerpana,w dodatku spałam w ubraniu.
Nic nie pamiętałam, chociaż…
Nie, to nieprawda. Próbowałam się uspokoić, ale nie
zasnęłam już. Kiedy zakładałam piżamę zauważyłam zadrapanie na moim kolanie.
Prawdziwe.
Kiedy znalazłam się w szkole byłam zupełnie pewna, że
zwariowałam. Wszechświat jakby wykluczał mnie ze swoich granic. Usiadłam bez
słowa w swojej ławce, nie patrząc na Regulusa. Wstyd mi było, że śnił mi się
poprzedniej nocy. Przez chwilę nic nie mówiliśmy, a potem on nagle zapytał:
- Jak się czujesz?
- Tak jakoś, chyba okej - wymamrotałam zdziwiona, czując
jak zimny pot spływa mi po czole.
- Miałaś ciężką noc to normalne.
Moje serce na chwilę się zatrzymało.